Sony Nex-5 – nowa zabawka?
Już podczas naszego ostatniego rodzinnego wyjazdu, z racji częstego podróżowania koleją i pokonywania sporych odległości na nogach, nosiłem ze sobą tylko body i jeden obiektyw od lustrzanki. Solidne body i „lekki profesjonalny obiektyw” ważyły w sumie z futerałem ponad półtora kilograma, więc stanowiły same w sobie spory i ciężki bagaż. Jestem już trochę przyzwyczajony do noszenia niezbyt lekkiego sprzętu fotograficznego, ale Asia zwróciła mi uwagę że może warto poszukać aparatu o wystarczających dla mnie możliwościach, wystarczająco dobrej jakości zdjęć a jednocześnie nie aż tak dużego i ciężkiego. Muszę przyznać że z racji przyzwyczajenia do dość dobrej jakości lustrzanki, nie było mi łatwo nawet zacząć rozglądać się za jakimś jej zamiennikiem – ale spróbowałem. Od kilku lat na rynku dostępne są aparaty z wymienną optyką ale bez lustra – nie licząc kilku modeli kompaktów, pierwszym sensownym systemem tego typu był Pen Olympusa oraz Micro 4/3 Panasonica. Pen nawiązuje swoją budową i stylistyką do aparatów Pen z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku – na owy czas rewelacyjnej konstrukcji półklatkowej. Panasonic pozostaje w nowoczesnej stylistyce i nieco „zbacza” ku wyglądowi podobnemu do lustrzanek. Kolejnymi, nieco spóźnionymi graczami na rynku bezlusterkowców był Samsung i Sony. O ile na dzień dzisiejszy Olympus wypuszcza już trzecie generacje swoich Pen-ów, to Sony jest w fazie prezentacji aparatów drugiej generacji. W wielu czytanych przeze mnie ostatnio tekstach i testach porównywano aparaty Olympusa i Sony – według mnie z lekką przewagą tego drugiego systemu.
Miałem możliwość pożyczenia Sony Nex-3 – więc pożyczyłem i zrobiłem trochę zdjęć. Potem pojawiła się możliwość kupienia używanego zestawu Nex-5 z trzema obiektywami (dwa Sony – 16mm oraz 18-55mm i jeden Pentax 75-150) z której skorzystałem. Pomysł mam taki – przez kilka miesięcy będę używał (w miarę możliwośći) wyłącznie Nex-5 a potem zdecyduję co dalej – sprzedam Nexa albo sprzedam lustrzankę. Oba zestawy przez ten czas nie stracą zbytnio na wartości, a jeśli zostanę przy Nex – może nawet będę miał kilka złotych żeby wymienić korpus na nowszy?
Już pierwszy dzień z Nexem dostarczył mi sporo radości – zabrałem aparat ze sobą do pracy (a jechałem na rowerze) i miałem go praktycznie cały czas na szyi – mogłem robić zdjęcia nie grzebiąc co chwilę w plecaku. Czas startu aparatu to niewiele ponad sekunda, wiec mogłem go mieć wyłączonego, oszczędzając w ten sposób baterię, która dała mi możliwość zrobienia maksymalnie trochę ponad czterysta zdjęć w ciągu jednego dnia, co jest wynikiem zdecydowanie słabszym niż w mojej lustrzance – tutaj mogę zrobić ponad trzy tysiące zdjęć na jednym naładowaniu baterii, ale jednocześnie i tak byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jej wytrzymałością, mając w pamięci jak krótko trzyma bateria w kompakcie Asi albo jak krótko trzymała bateria w naszej poprzedniej cyfrówce Sony. Oczywiście energia baterii jest w dużej mierze konsumowana przez wyświetlacz, bez którego zdjęć nie da się robić. Za to jego jakość jest bardzo wysoka, nawet w ostrym słońcu widać na nim co się fotografuje a przez to że jest uchylny – można robić zdjęcia w różnych dziwnych pozycjach – także „z biodra” – nie podnosząc aparatu do twarzy i dzięki temu nie zwracając na siebie zbytniej uwagi fotografowanych osób.
Pod względem jakości wykonywanych fotografii i samych możliwości aparatu – dostałem więcej niż oczekiwałem. Myślałem o prostym i przyzwoitej jakości zamienniku, a otrzymałem niemal równie dobrej jakości (jak z lustrzanki) zdjęcia z aparatu który możliwościami lustrzance niemal nie ustępuje. Mam pełną kontrolę nad ekspozycją, dobrej jakości obiektywy i nawet trochę więcej dodatków wyciśniętych z procesora. Kilkakrotnie wcześniej próbowałem bawić się w zdjęcia HDR, wykonując kilka naświetleń i łącząc je potem w programie graficznym – nigdy nie byłem zadowolony z rezultatów. Sony oferuje tryb Auto HDR w którym samodzielnie wykonuje kilka naświetleń a potem automatycznie łączy je w jedno zdjęcie – nie dość że szybko i prosto to i efekty przerosły moje oczekiwania – może zdjęcie tego typu jest trochę zbyt uśrednione, ale za to przy minimalnym nakładzie pracy możemy uzyskać dobre ujęcie nawet w warunkach bardzo dużej rozpiętości tonalnej fotografowanej sceny. Przykładem niech będzie zdjęcie po lewej – robione pod słońce, normalnie gwarantuje brak widoczności szczegółów w ciemnych partiach zdjęcia albo zupełnie prześwietlone niebo – tutaj w każdej części zdjęcia szczegóły są widoczne (choć samo zdjęcie nieszczególne – nie dość że kadr marny to jeszcze flary od słońca :) )
Trochę zawiodłem się na szybkości autofocusa – ale to już wynik przyzwyczajenia do naprawdę szybkiego AF w Canonie. Przy przejściu z kompaktu, autofocus w Sony wydaje się naprawdę szybki. Bardzo miła jest bardzo dobra jakość zdjęć (i niskie zaszumienie) przy ISO 1600 – praktycznie można robić zdjęcia nie zastanawiając się czy będą zaszumione. Wyższe dostępne tryby – 3200, 6400 i 12800 są także przyzwoite, ale szumy już dają się odczuć – szczególnie w kolorze czerwonym. Lampa błyskowa (w zestawie jest mała, dołączana lampa) jest trochę za słaba i nadaje się chyba tylko do doświetlania twarzy kiedy robimy komuś zdjęcie pod słońce. W praktyce jednak nie miałem potrzeby jej jak do tej pory używać – wystarczyło właśnie to że przy wysokim ISO nie muszę martwić się o szumy.
Jakie więc widzę podobieństwa a jakie różnice jeśli chodzi o Sony Nex-5 a lustrzankę (w moim wypadku Canon 40D)? Podobnie wysoka jest jakość zdjęć – obiektywy Sony są naprawdę dobrej jakości, nawet porównując z 24-105 f4 L Canona. Matryca Sony jest nawet nieco większa (w bezwzględnych wymiarach wielkości ale też pod względem rozdzielczości). Mam niemal te same możliwości jeśli chodzi o kontrolę ekspozycji (te same tryby P/A/S/M -brakuje tylko znanego z Canona A-Dep czyli trybu z automatycznym dobieraniem głębi ostrości). Brakuje mi dobrego teleobiektywu – dostępny w ofercie Sony 18-200 to raczej obiektyw uniwersalny – nie dość że duży i ciężki to jeszcze niezbyt dobrej jakości – oferta obiektywów tego systemu jest jeszcze niezbyt ciekawa. Sony wygrywa pod względem wagi – noszę ją ostatnio dosłownie cały czas ze sobą. Wprawdzie muszę pamiętać żeby ładować baterię dużo częściej niż w Canonie, ale na kilka dni zdjęć starcza mi w zupełności.
Podsumowując – okazało się że Nex daje mi naprawę dobrej jakości zdjęcia co przy naprawdę niskiej wadze i dużej mobilności zestawu pozwala mi sądzić że będę go miał częściej przy sobie. Pozycja „dużej” lustrzanki wydaje mi się mocno zagrożona. Na pewno mogę polecić Nexa tym którzy potrzebują bardziej mobilnego zamiennika lustrzanki albo planują przesiadkę z kompaktu na coś bardziej zaawansowanego.
Też używam Sony Nex 5 i jestem bardzo zadowolony z proporcji jakość – mobilność. Aparatu tego w zasadzie używam jak kompaktu, mam go zawsze na szyi i sobie pstrykam, a z jakości zdjęć jestem bardzo zadowolony, szczególnie przy słabym świetle.
Kiedy w końcu się zbiorę w sobie, napiszę drugi wpis o moich przemyśleniach po paru miesiącach używania Nex-5. Trochę się już tych doświadczeń nazbierało :)
Ja się zapędziłem, mam nex-3 a nie 5 jak Ty, ale poza kilkoma detalami, niczym się nie różnią. Poza fotografowaniem,jestem też bardzo zadowolony z jakości nagrań video.