Trasa Transfogarska
Pogoda dobra, zbieramy się rano i ruszamy – kierunek Transfogarska. Początkowe kilka kilometrów przez las jest bardzo podobne do innych górskich dróg którymi jeździliśmy – serpentyny, zatoczki parkingów, drzewa wokoło. Dojeżdżamy do dolnej stacji kolejki linowej – tutaj większość załogi przesiada się do wagonika kolejki a ja jadę dalej sam. Droga robi się coraz ciekawsza – widoki też bardziej rozległe – widać niemal całą trasę w dół i w górę aż po przełęcz na którą trzeba będzie dojechać. Zdecydowanie nie da się już pokonywać zakrętów na trzecim biegu a chwilami trzeba nawet na pierwszym. Osobówki za mną nie mają lekko ale są tez proste fragmenty na których można mnie wyprzedzić więc nie mam specjalnych wyrzutów sumienia. Co chwilę widzę górną stację kolejki – raz z lewej, raz z prawej strony samochodu a jak na złość nie chce ona być ani trochę bliżej – ile kilometrów muszę jeszcze przejechać żeby minąć ją na dobre?
Na przełęcz docieram niemal równo z resztą załogi – razem wybieramy się na punkt widokowy ale niestety chmury wspinające się tą samą trasą zasłoniły widok na wijącą się poniżej drogę. Czekamy i czekamy ale nic nie wskazuje na to że będzie lepiej. Na przełęczy oprócz dwóch sporych parkingów są dwa schroniska, restauracje i baaaardzo dużo kramów z lokalnymi specjałami. Kupujemy owczy ser zapiekany w mamałydze kukurydzianej, oglądamy i próbujemy wędlin, słodyczy. Nie decydujemy się na większe zakupy – liczymy na to że w dolinach będzie taniej bo tutaj roi sie od turystów – spotykamy największe zagęszczenie Polaków podczas naszej całej podróży. Autokarami, motocyklami, osobówkami – tylko kamper z Polski jest jeden (nasz). Robimy krótki popas i zjeżdżamy w kierunku Curtea de Arges. Dalej przez Ramnicu Valcea i powtarzamy fragment drogi do Sibiu z wczoraj – nie będziemy już dziś próbować pokonać jeszcze Transalpiny – wystarczy nam forsownego podjeżdżania i ostrożnego zjeżdżania. Z Sibiu kierujemy się w stronę Deva i tuż przed Sebes stajemy na noc przy jednej z zacisznych bocznych dróg.