Spójrzmy na paryżan z góry
Wczorajsze spacery po Wersalu były dość męczące. Dziś wobec powyższego zrobiliśmy sobie baaaardzo leniwy dzień i postanowiliśmy wzorem francuskiej arystokracji popatrzeć na paryżan z góry. Czas aż do obiadu spędziliśmy w domu i na zakupach w pobliskich sklepach a później, żeby nie gnuśnieć cały dzień w domu, podjechaliśmy metrem pod Montmartre. Pierwotny plan był taki, żeby na samo wzgórze wjechać kolejką, ale że do kolejki była kolejka, a schody obok zdawały się niezbyt długie i dobrze zacienione – wybraliśmy opcję prozdrowotną czyli wspinaczkę. Na górze widok typowo paryski – tłumy turystów i (niewielka) kolejka do wejścia do bazyliki Sacre Coeur. Dokładnie na wprost wejść do Sacre Coeur rozciąga się piękna panorama Paryża – wychodząc z bazyliki miałem wrażenie, że to co widzę przez jej drzwi to powierzchnia biało-niebieskiego lekko wzburzonego morza – niemal jak widoki z niektórych bram pałacu Dioklecjana w Splicie… Jasne budynki miasta, kolorowe dachy, parki – wszystko lekko zaniebieszczone, daje wrażenie spokoju, kontrastującego z rzeczywistym tłokiem i ruchem na jego ulicach… Na szczęście udało nam się znaleźć trochę spokojniejszych, mniej uczęszczanych uliczek w północno-zachodniej części Montmartre – dało się przejść spokojnie, pozaglądać do licznych niewielkich sklepików-galerii i pospacerować w cieniu. Miło jest odetchnąć trochę innym powietrzem, zobaczyć mniej turystyczne okolice i posłuchać lokalnego kataryniarza…