Korona Gór Polski – Czupel
To miało być wyjście na Skrzyczne. Nasze drugie. Pierwsze doszło do skutku, ale nie byliśmy w stanie zrobić zdjęcia na szczycie ze względu na noc i zamieć śnieżną – zdecydowaliśmy się wtedy odpocząć w schronisku i zjechać (to było wyjście skiturowe). To kolejne, tym razem w dzień, zapowiadało się lepiej. Niestety na miejscu okazało się że niby pogoda niezła, ale wieje bardzo silny wiatr, a jednocześnie stacja narciarska prowadzi naśnieżanie. Samo wyjście z samochodu na parkingu było problemem, a co dopiero wspinaczka szlakiem. Ponieważ jednak już byliśmy we właściwej okolicy, przejechaliśmy jeszcze parę kilometrów i ruszyliśmy na Czupel.
Zdecydowaliśy się na stosunkowo krótki, czerwony szlak z Międzybrodzia Bialskiego. Zaparkowaliśmy przy sklepie w centrum i wraz z innymi turystami ruszyliśmy w górę. Zgodnie z oczekiwaniami, osłoniety lasem i prowadzony po północno-wschodniej części góry szlak był zdecydowanie bardziej osłonięty od wiatru niż trasa na Skrzyczne. Miejscami trzeba było się lepiej opatulić, ale nie było tak źle jak w Szczyrku.
Ponieważ na Czupel udało się nam dotrzeć raczej sprawnie, zdecydowaliśmy się pójść kawałek dalej – do schroniska na Magurce. Ten fragment trasy, trochę bardziej odsłonięty, dał nam się we znaki, ale też pozwolił na podziwianie widoków – tych w dolinach i tych na niebie – krążyły po nim szybowce z pobliskiego aeroklubu. Samo schronisko, ze względów epidemiologicznych zamknięte, wydawało jednak napoje i jedzenie na wynos. Ludzi było multum, więc zajrzeliśmy tylko na moment po pieczątki i zdecydowaliśmy się zrobić postój kawałek dalej w kierunku Czupla. Ponieważ pogoda zaczęła się psuć, popas był raczej krótki i dość szybko wróciliśmy na dół do samochodu. Wycieczka wyszła w sam raz jak na listopad – nie za długa :)