Korona Gór Polski – Wysoka
To jest pierwszy wpis na temat Korony Gór Polski. W 2019 zdecydowaliśmy z córką że będziemy zdobywać kolejne szczyty Korony, skoro i tak lubimy się wybrać w góry. Dzięki temu nasze cele staną się bardziej zróżnicowane i może uda się też zajrzeć tam gdzie do tej pory nas nie ciągnęło.
Na Wysoką w Pieninach wybraliśmy się w Październiku. Pogoda nie mogła się ustalić, ale na szczęście w niedzielę w którą wyruszyliśmy dopisała nam znakomicie. Samochodem dotarliśmy do Jaworek.
Wyjście rozpoczęliśmy od Wąwozu Homole. Wyludniony, nieco błotny, przywitał nas chłodem i szmerem strumienia. Stopniowo, im wyżej szliśmy tym robiło się cieplej – po części za zasługą słońca, po części słabej kondycji :) Do końca wąwozu szliśmy niemal sami, a dalej – na Wysoką – już zupełnie sami. Na łąkach powyżej wąwozu słońce malowało piękne jesienne krajobrazy.
Wysoka to szczyt o wysokości 1050 metrów nad poziomem morza, o znakomitych walorach widokowych. Nam udało się zobaczyć jeszcze zalegającą w dolinach mgłę i morze rudych drzew wokół. Widok na Trzy Korony, na Tatry – zapierające dech w piersiach. Owszem, może trochę to także wina porywistego wiatru który nas tam dopadł :)
Z Wysokiej przeszliśmy do schroniska pod Durbaszką – granią i jednocześnie granicą Polski i Słowacji. W schronisku spory ruch – ludzie przyszli z Jaworek drogą, nikogo znajomego z wąwozu nie widać. Dochodzą też pierwsze osoby które dziś ruszyły ze Szczawnicy. Krótki odpoczynek i decyzja – nie schodzimy na dół, idziemy dalej do Szczawnicy, skoro pogoda dobra i czasu jeszcze dużo. Szlak dalej granią – wygodny, niemal po płaskim.
Im bliżej Szczawnicy tym „tłok” na szlaku większy. Coraz więcej rodzin z dziećmi, które zapuściły się na dłuższy spacer od górnej stacji kolei na Palenicy. Po drodze orientujemy się że wczoraj był redyk – owce zostały spędzone z hal do wsi, a juhasi i bacowie właśnie zgarniają resztki sprzętu. Z bacówki wynoszą naczynia, narzędzia – terenowy samochód już niemal nie mieści tych wszystkich rzeczy. Ludzie będą musieli pójść pieszo, w środku jest miejsce tylko dla kierowcy.
Na Palenicy, przy górnej stacji kolejki tłok niesamowity. Piękna pogoda ściągnęła masę ludzi. Mijamy towarzystwo, nie zaglądamy na kramy, omijamy szerokim łukiem stragany i kuszące budki z lodami. Obiecujemy sobie nagrodę na dole – kiedy już dotrzemy do Szczawnicy. Zejście stokiem narciarskim jest trochę skomplikowane – mokra trawa i placki błota utrudniają każdy krok. Na szczęście na ścieżce w lesie jest trochę lepiej. Szlak prowadzi stromo w dół – cieszymy się że nie musimy już podchodzić.
W Szczawnicy obiecane lody i wymuszone oczekiwanie na busa. Na szczęście o tej porze w kierunku Jaworek niemal nie ma chętnych – ludzie teraz raczej stamtąd wracają. Do samochodu docieramy już późnym popołudniem i spokojnie wracamy do domu :)