Od Grein do Bad Kreuzen – spojrzenie na Dunaj z góry
Dzisiaj normalny dzień pracy i informacja turystyczna jest czynna i bez problemów udaje nam się otrzymać zestaw map turystycznych i rowerowych. Robimy szybkie zakupy, siadamy przy kawie i decydujemy się na pierwszy etap wycieczki – w górę drogami rowerowymi – w kierunku Bad Kreuzen – a później się zobaczy. Wspinanie się pod górę nie jest proste – przewyższenia są dość męczące, tyle tylko że właściwie wszystkie okoliczne drogi rowerowe są wyznaczone asfaltem – przy drogach prowadzących od wsi do wsi a momentami od pojedynczego gospodarstwa do kolejnego pojedynczego gospodarstwa. Wygląda to tak jakby kiedyś ktoś postanowił wyasfaltować wszystkie polne drogi w okolicy i teraz jest tutaj raj dla rowerowych turystów którzy nie koniecznie chcą jeździć leśnymi ścieżkami. Są fragmenty w których można zjechać z asfaltu i przejechać alternatywną ścieżką – na jednej z takich bocznych dróg łapie nas ulewa – chowamy się pod drzewami i czekamy. Tego dnia deszcz straszy nas jeszcze kilka razy ale już nie ma takich mocnych ulew.
Do Bad Kreuzen docieramy w sam raz na obiad – przerwa w Gasthof Kastner i możemy jechać dalej. Zjeżdżamy do Klam, później Saxen i dalej już znany nam z wczoraj powrót wzdłuż Dunaju. Jadąc z Klam do Saxen warto zjechać alternatywną ścieżką rowerową – początkowo między domami, później prowadzi ona malowniczą dolinką rzeki – między dwoma stromymi zboczami, ścieżką wzdłuż drzew i kładkami nad strumykiem. Nie należy zrażać się znakiem „zakazu wjazdu dla rowerów” ponieważ dopisek poniżej głosi „na własną odpowiedzialność”. Warto wybrać się na własną odpowiedzialność choćby dla widoków w dolince. Docieramy na kemping w sam raz tuż przed oberwaniem chmury. W strugach deszczu, schowani pod markizą robimy grilla i obmyślamy plany na jutro. Plany są ambitne – zwiedzić miejscowości jeszcze wyżej w górach. Decydujemy się z samego rana pojechać kamperem do St. Thomas – to jest niecałe 20 km od Grein ale w górę podjazdu już ponad 600 metrów – trochę za dużo żeby jechać najpierw tam a później dopiero na trasy górskie które są wyznaczone w okolicy. Plan mamy, idziemy więc jeszcze na szybki spacer po Grein i przygotowujemy się do porannego przestawiania – rowery na bagażnik, co się da to pochowane, woda uzupełniona…