Niemieckie bunkry i śluzy w Mamerkach
Kontynuując zwiedzanie Mazur szlakiem militariów, nie mogliśmy nie zaglądnąć do bunkrów w Mamerkach. Kompleks położony na zachodnich brzegach jeziora Mamry, u wylotu Kanału Mazurskiego jest bardzo popularny wśród turystów. Nie ma się czemu dziwić – bunkry są niemal nie zniszczone, dostępne do zwiedzania a dodatkowo w części z nich zostały odtworzone wnętrza. Z powodu popularności tych obiektów, warto zjawić się tutaj jak najwcześniej – żeby uniknąć tłoku, i żeby znaleźć spokojne zacienione miejsce na parkingu.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od południowej części kompleksu – zaparkowaliśmy blisko wieży widokowej, kupiliśmy bilety i ruszyliśmy do schronów Centrum Łączności i Dowodzenia. Tutaj właśnie część wnętrz została zaaranżowana, uruchomiono oświetlenie i ustawiono eksponaty. Odgłosy z głośników mają przypominać o wojennej historii tych budowli. Chłód i wilgoć pozwalają poczuć choć trochę że życie w tych bunkrach to nie była sielanka. Dwa bunkry połączone są około trzydziestometrowym niskim tunelem – uwaga na głowy :)
Kolejnym punktem na naszej trasie było Muzeum Drugiej Wojny Światowej – poświęcone głównie wschodniemu frontowi walk. Uwagę zwracają szczególnie dwie wielkie makiety – bitwy pod Kurskiem oraz Stalingradu. Na terenie muzeum znajdują się też liczne eksponaty – rzeczy znalezione w okolicznych lasach i pozostawione w bunkrach przez wycofujące się wojska Wermachtu. Do ciekawostek należy zaliczyć także pokój – makietę bursztynowej komnaty.
Dodatkową atrakcją jest replika okrętu podwodnego. Mierząca około dwadzieścia pięć metrów, ciasna i wypełniona tajemniczymi instalacjami. Wiąże się ona z historią Kanału Mazurskiego, który jakoby miał służyć do transportu na Bałtyk okrętów podwodnych budowanych na terenie Mazur. Kanał został częściowo przygotowany, dużo pracy włożono w śluzy które są obecnie kolejną pamiątką po tamtych trudnych czasach. Ponieważ znajdują się one w odległości paru kilometrów od bunkrów, postanowiliśmy zostawić je na koniec.
Nad Muzeum Drugiej Wojny Światowej góruje wieża widokowa, z której ponoć rozciąga się piękny widok na lasy i jeziora. Z racji mojego lęku wysokości oraz konstrukcji wieży (lekkie kratownice) nie zdecydowałem się na wspinaczkę na jej szczyt. Ruszyliśmy za to na drugą stronę drogi, zwiedzić pozostałe bunkry – te znajdujące się bliżej jeziora. Nie są one jakoś specjalnie przygotowane – nie ma tutaj oświetlenia czy inscenizacji. Jest za to gruby beton, klaustrofobiczne pomieszczenia i znowu – chłód i wilgoć.
Do śluz na Kanale Mazurskim łatwiej nam było dotrzeć od północy – od strony Leśniewa. Przejechaliśmy tam kamperem z dwóch powodów – pogoda zrobiła się strasznie upalna i nie uśmiechał nam się taki długi spacer, a dodatkowo komary zaczęły bardzo mocno dawać się we znaki. Jedna ze śluz znajduje się właściwie w samym Leśniewie, do drugiej wystarczy krótki spacer – i warto się na niego wybrać. To właśnie ta ukryta w lesie konstrukcja jest śluzą o największym spadzie w całym kompleksie. Budowla jest majestatyczna i imponująca. Obecnie jej mury oplatają liny – kolejna atrakcja, czyli park linowy.
Zwiedzanie możnaby kontynuować – Kanał Mazurski biegnie dalej na północ i przechodzi na stronę rosyjską. Jest jeszcze wiele śluz które można obejrzeć :) Nam jednak jak na jeden dzień wystarczyło.