Efteling – powtórka z rozrywki w dwa lata później
Niemal równo dwa lata temu byliśmy z naszymi dziećmi po raz pierwszy w Eftelingu, czyli jednym z najbardziej znanych tutejszych parków rozrywki, przygotowanym tak aby dać jak najwięcej przyjemności dzieciom w każdym wieku (czyli też rodzicom i dziadkom). Mając w pamięci nasz poprzedni wypad, bilety kupiliśmy przez Internet a w drogę wybraliśmy się na tyle wcześnie, żeby do samego parku dotrzeć tuż przed jego otwarciem. Na miejscu byliśmy nawet chwilę przed dziesiątą, bramki na teren Eftelingu były już otwarte, ale poszczególne atrakcje nie były jeszcze czynne. Kierując się wskazówkami z mapy, przede wszystkim pospieszyliśmy do automatu wydającego (darmowe) bilety na pokaz Raveleijn. Jest to około pół godzinny spektakl w klimatach fantasy – aktorzy wcielają się w role dzielnych rycerzy walczących ze złym grafem, jego sługami i pięciogłowym smokiem. Jest to pretekst do pokazania zarówno trików kaskaderskich jak i efektów specjalnych, woltyżerki i umiejętności szermierczych. Po spektaklu dzieci miały dodatkową atrakcję – możliwość zrobienia sobie zdjęć z ubranymi w rycerskie stroje aktorami.
Kolejne godziny naszego pobytu spędziliśmy dość pracowicie – chodząc od atrakcji do atrakcji i zaspokajając zarówno nasze jak i dziewczynek pragnienia obejrzenia i doświadczenia niemal wszystkiego. Nie zdecydowaliśmy się głównie na przejażdżki rollercasterami, które u nikogo z nas nie wzbudzają zbytniej sympatii. Chodziliśmy natomiast na pokazy, jeździliśmy kilkoma różnymi kolejkami w baśniowych wnętrzach (pod pojęciem kolejki kryją się tutaj także na przykład łodzie poruszające się po kanałach wśród dekoracji imitujących arabskie klimaty), dzieci kręciły się na karuzelach, bawiły na placach zabaw – wszystko aż do uczucia pełnego nasycenia, zmęczenia i do czasu aż nie wyczerpaliśmy atrakcji które nas interesowały. Co ciekawe, pomni doświadczeń z poprzedniej wizyty spodziewaliśmy się raczej że braknie nam czasu niż że braknie nam atrakcji – co się jednak okazało, wybranie na wizytę dnia bezpośrednio po deszczu i w dodatku niezbyt ciepłego zaowocowało wyjątkowo krótkimi kolejkami – w żadnej nie staliśmy dłużej niż pięć – dziesięć minut. Jak na Efteling to naprawdę błyskawicznie (a kto był w Disneylandzie w wakacje, też może mieć pojęcie co mamy na myśli).
Po całym dniu zabawy, blisko ósmej wieczorem, czyli godziny zamknięcia parku w dni powszednie, przenieśliśmy się w okolice wejścia, gdzie na zakończenie dnia odbywa się kolejny spektakl – tym razem jest to pokaz fontann i świateł z muzyką – ponoć największy w Europie. Efteling przygotował go specjalnie na swoje sześćdziesięciolecie, które miało miejsce w ubiegłym roku. Fontanny tańczą tutaj do muzyki, która towarzyszyła wcześniej zwiedzającym w poszczególnych częściach parku – pojawiają się motywy z przedstawień, z bajek, muzyka którą słychać w tle podczas przejażdżek i na karuzelach. Przywołuje to wspomnienia z całej wizyty i jest pięknym zakończeniem dnia. Muszę przyznać że jak dla mnie pokaz ten skończył się zdecydowanie za szybko a niemal całą drogę do domu w głowie dźwięczały mi melodie zasłyszane podczas całego dnia…